Piłka to jest drużyna, policja to jest drużyna. Czy jedziesz zabezpieczać ślady po zabójstwie, czy pracujesz w drogówce, to zawsze jest drużyna – mówi kierowniczka piłkarskiej drużyny kobiet przy komendzie wojewódzkiej policji w Poznaniu. I dodaje, że jeszcze kiedyś starsi mundurowi często pytali – a co te baby tu grają? Dziś już nikt głupich pytań nie zadaje.
Relacje, wspólna gra buduje relacje, odbudowuje relacje, też z samym sobą. Piłkarska drużyna wielkopolskich policjantek gra na turniejach mundurowych, mistrzostwach kobiet w piłce, gra sparingi, trenuje co kilka dni, najczęściej na zawodach staje na pudle.
– Piłka pomaga utrzymywać się policjantkom w formie też takiej mentalnej. W naszej drużynie są dziewczyny o różnych charakterach. Gra pomaga w kompromisach. Tak jak mamy kompromisy w drużynie, to przekłada się potem na służbę. W piłce widać jak do wszystkiego można dojść jakimiś kompromisami i policja to jest też praca zespołowa, to jest też drużyna. Czy na przeszukaniach, jak gdzieś tam jedziemy, czy interwencje podejmujemy, tu można sobie wyobrazić, jak ważne jest bycie razem, w sytuacji starcia z kimś, czy w ruchu drogowym. To jest, to musi być drużyna. Na indywidualizm może być miejsce w policji, ale w określonych służbach. U biegłych na przykład, u technika kryminalistycznego.
Kierowniczka piłkarskiej drużyny opowiada też o tym, jak piłka uczy policjantki stawać za sobą w różnych sytuacjach, buduje więź, znaczenie wspierania się nawzajem.
Ale nie zawsze było tak kolorowo. Gdy zaczynały, mijający je policjanci pytali – a co tu tak te baby grają? Wszystko zaczęło się jednak zmieniać, gdy zaczęły wracać do komendy z pucharami. Zwycięzców nie wita się głupimi pytaniami. Zresztą co podkreślają piłkarki, zawsze miały poczucie, że dowódcy byli po ich stronie, pomagali w zorganizowaniu drużyny, bardzo pomogły związki zawodowe i stowarzyszenie policjantów IPA. Teraz wyzwaniem jest ułożenie treningów tak, by nie kolidowały ze służbą. Mają jednak już w tym siedem lat doświadczenia.
Piłka mundurowa, jak to piłka w ogóle i tu wyrasta z marzeń z dzieciństwa, z chwil na boisku, w słońcu, z koniecznością wrócenia do domu, zanim rodzice się wkurzą – Jak mieszkałam jeszcze na Golęcinie to miałam tylko kolegów, no i siłą rzeczy w latach 80-tych, jak na tę piłkę na boisko się wychodziło no to zawsze stałam na bramce. No więc jak założyłam drużynę, to moje marzenie z dzieciństwo się spełniło i zaczęłam bronić tutaj w naszej drużynie. Później przyszły młodsze zawodniczki i wiadomo, siłą rzeczy, teraz jestem tylko kierownikiem drużyny i jestem aż kierownikiem, myślę, że się spełniam – mówi nadkomisarz Anna Król.
Nie tylko nadkomisarz spełnia się na boisku. Niektóre policjantki z drużyny na cotygodniowy trening przejeżdżają 150 km.
– No życiem jest dla mnie piłka, życiem – mówi kapitanka drużyny policjantek, dzielnicowa Alicja Cichiradzka – Towarzyszy mi przez pół życia, zaczęłam, jak miałam 16 lat. Nie było ligi kobiecej, tylko jako juniorka zaczynałam grać w piłkę z chłopakami. Inaczej to wtedy wszystko wyglądało. Jak się grało z chłopakami, to było ciężko, no bo my motorycznie jesteśmy trochę słabsze, nie ma co ukrywać. Taka nasza fizjologia. Byliśmy w tym samym wieku, ale chłopcy byli więksi, szybsi. Ale no nie było innej piłki wtedy dla nas. Trzeba było grać w to co się dało.
Ofensywna zawodniczka z 16-letnim stażem w policji, komisarz Dorota Kocińska – Byłam w wydziale kryminalnym, dochodzeniowo-śledczym, wcześniej w prewencji, teraz w kontroli, a tu jestem od strzelania bramek, od asyst, brzmi inaczej, prawda? To jest istotne w takiej służbie jak policja, żeby mieć takie wentyle, przez które się wypuszcza powietrze. Czasem na pewno też dystansu, żeby nabrać, między pracą a życiem osobistym, żeby mieć jakieś pasje. A jak trzeba, to też rozmawiamy o pracy, bo każda w różnym wydziale pracuje. Pomagamy sobie. Łapiemy równowagę dzięki piłce.
Od kiedy umiałam chodzić, to grałam w piłkę, z bratem, później z kolegami i później faktycznie już przez 15 lat po klubach, gdzieś tam grałam. Obozy, wyjazdy na różnym szczeblu piłkarskim, więc piłka była zawsze. Ale najważniejsze jest to, jak się zmienia kobieca piłka. Ja miałam najbliżej 90 km do klubu z miejscowości, w której mieszkałam. 20 lat temu to miałyśmy może 30 zespołów kobiecych w Polsce, a dzisiaj mamy z 300.
A czego wam dziś brakuje? Pytam kierowniczkę drużyny – Tego…pierwszego miejsca. Jesteśmy często na pudle, ale to ciągle nie pierwsze miejsce. Chciałybyśmy w końcu je zdobyć.