Przed Urzędem Miasta Poznania odbył się protest przeciwko niszczeniu rodzinnych ogródków działkowych (ROD) i zieleni. – Nie zgadzamy się na to, żeby tereny zieleni i tereny ogrodów działkowych były traktowane jako te gorsze, które można sprzedać deweloperom – mówili protestujący.
W środę, 5 lipca odbyło się kolejne posiedzenie połączonych komisji polityki przestrzennej i rewitalizacji, a także komisji ds. studium miasta Poznania. Przed jego rozpoczęciem na placu Kolegiackim miał miejsce protest przeciwko niszczeniu ROD-ów i zieleni.
„WOMB tak, betonoza nie”, „Platforma Obywatelska czy prodeweloperska”, „Chcemy zielonego miasta” czy „Mamy dużo zieleni, tego nikt nie zmieni” – to tylko kilka transparentów, które mieli ze sobą protestujący.
„Zawarte zmiany w nowym studium mają dotknąć liczne tereny zieleni” – przekonywali organizatorzy protestu.
Zagrożone tereny zielone
Według nich zagrożone są m.in.: ROD „Energetyk I” na Ostrowie Tumskim, Wolny Ogród Miejski Bogdanka, park na terenie osiedla Górczyn i osiedla Zieliniec.
– Jesteśmy tutaj, żeby pokazać radnym, że nie zgadzamy się na politykę, która aktualnie jest prowadzona przez miasto – mówili. – Nie zgadzamy się na to, żeby traktować nas jako osoby, których jest mało (…). Jesteśmy po to, żeby jednym wspólnym głosem powiedzieć, że nie zgadzamy się na to, co się dzieje. Nie zgadzamy się na to, żeby tereny zieleni i tereny ogrodów działkowych były traktowane jako te gorsze, które można sprzedać deweloperom – dodali.
Protestujący przypomnieli radnym i włodarzom Poznania, że „miasto to nie firma”. – Radni dalej traktują te tereny jako coś zbytecznego, czego zawsze można pozbyć się w momencie, kiedy brakuje pieniędzy – przekonywali. – I my jako mieszkańcy Poznania, jako użytkownicy terenów, które są zagrożone, jako osoby, które chcą tworzyć nowe parki w Poznaniu, jesteśmy tutaj, żeby powiedzieć miastu, że nie jest ono firmą – zaznaczyli.
Głos zabrała przedstawicielka działkowców z ROD Energetyk I, która przyznała, że działkowcy są obecni w tym miejscu już od sześciu pokoleń. – Mam czarne myśli, ale skoro jest nas tak dużo, to myślę, że damy radę obronić nasze działki – zapewniła.