– Wolność słowa niestety jest w zaniku na całym świecie i myślę, że powinniśmy o nią walczyć. Zwłaszcza przeciwstawiać się populistycznym stronom prawicowym. Ja jako pisarz będę to robił i jest to obowiązek nas wszystkich – mówi w Poznaniu Orhan Pamuk, turecki laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za 2006 rok.
Orhan Pamuk przyjechał do Poznania
Turecki pisarz, uhonorowany Nagrodą Nobla w dziedzinie literatury w 2006 roku. Studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie w Stambule, choć nigdy nie pracował jako dziennikarz. Od 23. roku życia koncentruje się wyłącznie na pisarstwie. W swoim kraju jest uważany za komentatora społecznego, choć sam uważa się za autora literatury fikcyjnej, pozbawionego politycznych skłonności. Należy do grona „oświeconych” tureckich intelektualistów, o nietypowych przekonaniach religijnych. Jest otwarty na integrację Turcji z Unią Europejską. Był pierwszym pisarzem z kręgu muzułmańskiego, który publicznie potępił fatwę skazującą na śmierć Salmana Rushdiego. W swoich książkach często opisuje spotkanie kultur Wschodu i Zachodu. Jego twórczość została przetłumaczona na ponad 40 języków. Jego portret przedstawiany jest podczas tegorocznej edycji Malta Festival. Oto co miał do powiedzenia.
O przybyciu do Polski…
– Jestem bardzo zadowolony, że jestem w Polsce po raz drugi. Cieszy mnie również tak ciepłe powitanie na festiwalu Malta. Jestem zadowolony, że mogę otrzymać najwyższe wyróżnienie, jakim jest tytułu Doktora Honoris Causa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Adam Mickiewicz był bardzo istotną postacią w historii Turcji. Jego dom w Stambule znajduje się 10 km od mojego domu i zarówno dla niego, jak i dla mnie wolność słowa ma wysoką wartość.
O swojej najnowszej książce…
– Doceniam, że moja najnowsza powieść „Noce zarazy” została wydana w Polsce. Jest to powieść historyczna. Akcja rozgrywa się w 1901 roku, w czasie jednej z trzech największych plag w historii ludzkości. Książka powstawała jeszcze przed pandemią koronawirusa. Oczywiście kontynuowałem pracę podczas pandemii, ale starałem się, żeby nie wpłynęła ona na treść powieści. Myślę, że chociaż starałem się, aby tak było, to znajdą państwo odniesienia do ostatniej sytuacji pandemicznej, w jakiej znalazł się świat. Przez długi czas chciałem napisać tego rodzaju książkę. Znaczącym czynnikiem do jej kontynuowania było to, że podczas pandemii rząd turecki stał się jeszcze bardziej autorytarny. Chciałem ukazać tego typu alegorię, ale ta powieść jest nie tylko nią. Przypomina też moje inne książki, mianowicie traktuje o tym, co dzieje się z ludźmi w czasie sytuacji kryzysowej.
Czy czuje się zagrożony, żyjąc w Turcji…
– Całe życie mieszkam w Stambule. Jest to dosyć ironiczne, że jedna połowa rządu oferuje mi ochronę, gdy druga połowa tego samego rządu mnie oskarża. Jestem do tego przyzwyczajony od dwudziestu lat, więc proszę się o mnie nie martwić.
O poziomie wolności słowa w Turcji i w Polsce…
– Wolność słowa niestety jest w zaniku na całym świecie i myślę, że powinniśmy o nią walczyć. Zwłaszcza przeciwstawiać się populistycznym stronom prawicowym. Ja jako pisarz będę to robił i jest to obowiązek nas wszystkich.
O udziale w Malta Festival…
– Bardzo cieszy mnie, że powieść „Nazywam się Czerwień” zostanie wystawiona tutaj jako opera, a w przyszłym roku jako spektakl. Dla mnie to możliwość na złapanie kontaktu z czytelnikami polskimi. Jest to dla mnie bardzo ważne jako autora.
O Polaku, Paszy Bonkowskim, który pojawia się w jego najnowszej książce…
– Jest to jedna z ważniejszych postaci, która zostaje zabita na początku akcji. Jest ona oparta na postaci historycznej. Turcja i Polska współpracowały ze sobą bardzo często. Dzielą wspólnego wroga, jakim jest Rosja. W związku z tym w Turcji jest wielu polskich obywateli, którzy byli zmuszeni do opuszczenia swojego kraju. Pasza Bonkowski był jednym z nich. Był wielkim intelektualistą, obeznanym w nauce zachodniej, w tym medycynie. Był też podróżnikiem, który rozprowadzał leki w Turcji. W mojej książce jedyną prawdą nie jest to, że został zabity, bo w rzeczywistości dożył starości.
Pierwsza myśl po zamachu na Salmana Rushdiego…
– Pierwszym moim odczuciu było zdegustowanie i gniew. Gdy dowiedziałem się o zamachu, napisałem artykuł, który był opublikowany na całym świecie. Jako pisarze możemy tylko reagować na to, co się dzieje na świecie i liczyć na ochronę.
O tym, jakie przewiduje dalsze losy Turcji…
– Mam nadzieję, że w przyszłości Turcja będzie dążyła do wartości zachodnich i pokoju. Wierzę w prawa ludzi, w tym prawa kobiet i wolność słowa. To są wartości, których bronię. Przewidywanie przyszłości natomiast nie jest zbytnio fortunne. Ja piszę książki historyczne, a jeśli chcecie znać wizję przyszłości, należy pytać pisarzy science-fiction. Podam przykład. Opozycja w Turcji miała w związku z ostatnimi wyborami nadzieję. Ja byłem zachowawczy. Natomiast nie powiedziałbym teraz, że przewidziałem przyszłość. Cała sytuacja mnie smuci. Przygotowuję się na represje.
Czy wybory w Turcji były sfałszowane…
– Proces liczenia głosów był prawidłowy, natomiast wybory nie. Samo wsadzanie do więzień kandydatów stawiało Erdogana w lepszej sytuacji i wyżej w hierarchii politycznej. To nie było fair.
Nad jaką książką obecnie pracuje…
– Pracuję obecnie nad powieścią, która rozgrywać będzie się w Stambule. Akcja dzieje się w 1942-1943. W tych latach naród turecki był pod silnym wpływem Adolfa Hitlera i następowała bardzo często konfiskata dóbr wyznawców nieislamskiego. To powieść zarówno historyczna, jak i miłosna. Opisałbym to jako romans w ciężkich czasach. Tytuł to „Gracze w karty”.
Czytaj też: Michał Merczyński (Malta Festival): Od pandemii próbujemy powrócić na właściwe tory