O rok dłużej posiedzi w więzieniu Mariusz K. który w listopadzie 2017 roku w Swarzędzu na jednej z ulic rozbił BMW. W samochodzie jechało 8 osób. Zginął nastolatek, który podróżował w bagażniku.
18-letni wtedy chłopak, odwoził swoich znajomych z imprezy do domu. W aucie jechało 6 mężczyzn i dwie dziewczyny. Jeden z nich wszedł do bagażnika. Gdy auto dojechało do Swarzędza, młody kierowca wpadł w poślizg i uderzył w barierki. Samochód stanął w płomieniach. Przeżyli wszyscy, oprócz Kuby, który był w bagażniku.
Sąd pierwszej instancji skazał Mariusz K. na 6 lat więzienia. Zabronił mu także do końca życia kierować samochodem. Od tego wyroku odwołała się obrona — która chciał niższego wyroku, jak i prokuratura, która domagała się wyższej kary.
W poniedziałek poznański Sąd Okręgowy skazał mężczyznę na siedem lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów.
Sędzia Anna Jodełko uzasadniając wyrok, powiedział między innymi — Nie sposób podzielić stanowiska obrońcy, że z tego względu, że oskarżony jest osobą młodocianą, to kara powinna być w najmniejszym wymiarze. To oderwane od realiów tej sprawy. Oskarżony prowadził samochód w stanie nietrzeźwości, przekroczył dozwoloną prędkość, nie dostosował prędkości do warunków na drodze, kierował autem, w którym znajdowało się zbyt dużo osób i naraził na niebezpieczeństwo osoby, które przewoził. Winy oskarżonego nie może też umniejszać to, że sam pokrzywdzony zgodził się na przewożenie w bagażniku. To kierowca zawsze bierze odpowiedzialność za to, by droga minęła bezpiecznie.
Wyrok tej sprawie jest prawomocny.